Jedno z najmocniejszych moich wspomnień wakacyjnych jest związane z wyjazdami do babci na wieś. Nie było mowy o żadnym tam samochodzie. Autobus i to taki rozpadający się, wysiadka gdzieś w polu a później marsz miedzy łanami zbóż, małymi dróżkami , lasem. Nie bardzo nawet pamiętam sam czas spędzony tam, no może te wielkie kołdry z pierza. Były ogromne a ja byłam taka mała. I jeszcze chleb pamiętam, taką pajdę z masłem, które oczywiście babcia robiła. Nie pamiętam twarzy babci z tamtego okresu ani dziadka, niewiele pamiętam już, ale tej drogi  z mamą nigdy nie zapomnę, czasami wracam do tych myśli, mam w głowie szum, zapach, kolor… .

Nawet taki Jezus wisiał nad łóżkiem, a gdzie nie wisiał ? Słyszymy się za kilkanaście dni! To jest wspaniałe znowu jechać sobie wszyscy razem i nic nie musieć. Słońca i nieschodzącego uśmiechu na twarzy! Zdjęcia: Pinterest.