Od razu mi się spodobał wczoraj jak go zobaczyłam a raczej przedwczoraj bo za chwilę nastanie nowy dzień, 12 „dobija”. Nad żelastwem zawsze się zastanawiam, ma u mnie sporo uznania ale nie potrafię tak zupełnie do końca mu zaufać. Niewielka szafeczka, jakiś druciak, stołek a jak ale żeby tak po całości? A jednak to mieszkanie bardzo mi się podoba, myślę, że jest to zasługa przede wszystkim ciepła, które wylazło ze wszystkich dekoracji, bibelotów, kolorów, dziecięcych zabawek czyli normalności. Dom to dawny budynek przemysłowy ze sporą ilością małych pokoików, które prawie natychmiast przez nowych właścicieli zostały zlikwidowane tak by powstała jedna duża przestrzeń dla każdego: kuchnia, pokój dzienny, kącik dla dziecka. Centrum domu to oczywiście wielki stół zrobiony, a jakże przez właściciela ( oni zawsze tacy zdolni w tych reportażach ). Kreatywnych prac i przeróbek w całym domu jest mnóstwo ( odsyłam bardzo ciekawych do tłumacza bo do rana bym pisała), sporo rzeczy jest oryginalnych jak np. wanna żeliwna 1940 roku. Mniejsza o te rzeczy, bardziej chodzi o całość trochę industrialnego rozmachu z romantycznym, lekkim i dziewczęcym dotknięciem, te pompony, kolorowe wazony i coś co mnie rozłożyło zupełnie: na drugim planie  w tych metalowych szafkach stoją miseczki z mega kolorowego PIP STUDIO. Dobranoc i dzień dobry.

MISZ – MASZ

Lokalizacja: Francja

Zdjęcia: Pascal François, znalezione na: Rum Hemma

[ad name=”Responsive”]