Wczorajszy sen z wypadającymi zębami przyniósł falę „nieszczęść”, o których kolejno dowiadywałam się będąc w sklepie. Po powrocie do domu następne wieści o stratach na szczęście tylko materialnych, chociaż kupno nowej pralki jest w tej chwili druzgocące. A ranek zapowiadał się tak pięknie! Obudziłam się pogodzona ze stratą zębów, które nie były zepsute, ja nie byłam babcią, o po prostu wypadały jeden po drugim a ja je łapałam i wkładałam z powrotem. Jeden nawet się włożył! W łóżku czytaliśmy co też ten sen może nam przynieść i niestety nie wiele dobrego, ale jak to ze snami bywa nie specjalnie się nimi przejmujemy. Moja ulubiona pamiątka z Japonii straciła głowę, porcelanowy renifer rogi a pralka moc. Nic nam nie pozostało zrobić jak upiec ciasto wieczorem i jakoś osłodzić tę pełną strat sobotę. Pewnie nie uwierzycie, ale jak już ciasto się piekło okazało się że jajka zostały na blacie i że mamy drożdżowe bez jajek. Dobre, tylko się kruszy i jest zakalec :):).  Niedziela upływa zaś spokojnie i leniwie.

 

 

Girlandy pierwotnie miały zawisnąć w dużym pokoju nad stołem, ale dziewczyny się uparły i będą wisieć u nich w pokoju na białej papierowej lampie. W sklepie są dostępne dwa kolory: girlanda srebrna i girlanda złota. Zdjęcia: Aga Kwiatkowska

 

[ad name=”Responsive”]