W ramkach czy bez , w sypialni czy w przedpokoju, kolorowe czy czarno białe, duże czy małe są wspaniałą opowieścią o nas samych. Zdjęcia. Robimy je setkami (szczególnie teraz, kiedy praktycznie to nic nie kosztuje), zapisujemy i zapominamy aż do jakiś świąt kiedy jest zjazd rodzinny i chcemy opowiedzieć czas miniony . Mam taki koniec filmu przed oczami ( nie wiem jaki tytuł, nie wiem jaki film) ojciec z dorosłą córką siedzą i rozmawiają a kamera wolno przesuwa się po ścianę z czarno białymi zdjęciami dziewczyny, od niemowlęctwa po czas obecny. Sentymentalne…? Bardzo. Ale komu to przeszkadza.